aaa4
Dołączył: 08 Paź 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:59, 08 Paź 2018 Temat postu: |
|
|
Borric odrzucil na bok poly plaszcza, spod ktorego wylonil sie kaftan.
-Zanies swemu panu wiadomosc, ze Borric, ksiaze Crydee zbliza sie do miasta i bedzie chcial skorzystac z goscinnosci pana Kerusa.
Kapitan gwardii zapomnial nagle jezyka w gebie.
-Prze... przepraszam, Wasza Wysokosc - wyjakal. - Nie mialem pojecia... nie ma sztandaru... i...
-Zapodzial sie gdzies w lesie - powiedzial sucho Arutha. Kapitan nie zrozumial. Spojrzal na mlodego Ksiecia zmieszany.
-Slucham, panie...?
-Niewazne, kapitanie - przerwal Borric. - Po prostu zawiadom twego pana.
Dowodca oddzialu zasalutowal.
-Natychmiast, Wasza Wysokosc. Zawrocil konia i dal znak, aby ktorys z jego zolnierzy podjechal do nich. Przekazal mu swoje rozkazy, gwardzista spial konia ostroga, pogalopowal w strone miasta i po chwili zniknal im z oczu.
Kapitan zwrocil sie do Ksiecia.
-Jezeli Wasza Wysokosc pozwoli, moi ludzie sa na Wasze rozkazy.
Ksiaze przyjrzal sie zmeczonym droga Krondorianom. Wygladalo na to, ze niezreczna sytuacja, w jakiej znalazl sie dowodca gwardzistow miejskich, sprawia im wiele radosci.
-Kapitanie, wydaje mi sie, ze trzydziestu zbrojnych to wystarczajaca liczba. Straz miejska Saladoru jest dobrze znana z tego, ze dba, by okolice Saladoru byly wolne od rzezimieszkow.
Kapitan, nie zdajac sobie sprawy z tego, ze sie
Post został pochwalony 0 razy
|
|